Na wstępie pragnę zaznaczyć, że artykuł ten powstał nie po to, by kogokolwiek urazić lecz po to, by podzielić się pewnymi wnioskami, spostrzeżeniami i wyłącznie własnymi poglądami. Nie ma na celu obrażania nikogo jak i podważania prawdziwości jego słów/wierzeń.
Tekst znajdujący się poniżej jest wyłącznie uzewnętrznieniem i spisaniem własnych myśli. Jeśli czujesz, że tekst mógłby Cię urazić proszę, abyś stąd odszedł. Nikogo nie zmuszam do czytania a tym bardziej podążania za tym.
Myślę, że załoga tego miejsca zna mnie już wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie jestem jakimś szalonym sekciarzem. Bo nie jestem. I tak też proszę nie odbierać tego tekstu.
Bóg – biblijny bóg, czyli kreator i istota która ukochała was i ten świat na tyle mocno, że daje życie i pozwala trwać. Czy taka jest prawda? Tak być powinno, skoro bóg wszystkich umiłował do tego stopnia, że poświęcił swojego syna (!). Coś w tym musi być. Ale czy jest to dokładnie takie jak na to patrzmy, a co by było, gdyby się okazało, że to wszystko jest zgrabną mistyfikacją i kochany bóg nie jest wcale taki doskonały, idealny, wszechpotężny czy nawet kochający? Jesteście stworzeni przez boga, podobno. A bóg ten chce aby wasze życie miało znaczenie. Abyście je przeżyli wedle jego zasad. Bóg dał wam wolną wolę, bez niej wasze życie nie miałoby sensu. To, że macie wolną wolę jednak sprowadza na was ogrom cierpienia. Czy bóg więc chce żebyście cierpieli? Czy to samo w sobie nie jest zaprzeczeniem tego, że bóg was kocha i ceni ponad wszystko inne?
Nawet jeśli wierzycie, że tak musi być powiedźcie – czym więc zajmuje się bóg? Tylko tymi wielkimi rzeczami? Boskie ataki, huragany, trzęsienia ziemi, przypadkowe uśmiercenie milionów zupełnie niewinnych ludzi? To jest ta boża miłość? To jest to dla czego żyjecie? Pełni ślepego szczęścia, idący przez życie z bogiem w sercu nagle umrzecie. Bo taka była jego wola? Jego wolą było odebranie wam życia, sprowadzenie cierpienia, zabranie tego co podobno jest od niego darem? Kto daje i zabiera ten się... Nieprawdaż?
W Średniowieczu uważano, że Ziemia jest płaska. Kiedy wszyscy wyznawali tę teorię, stwierdzenie prawdy, czyli, że Ziemia jest jednak okrągła wzbudziło sprzeciw, a prawdziwą prawdę nazwano herezją. A co jeśli w kwestiach wiary świat jest na etapie Średniowiecza? Wierzycie, że bóg jest dobry. A jeśli kiedyś okaże się, że jednak nie jest istotą dobrą? Jak możecie mówić, że bóg jest dobry skoro innych bogów nie znacie, nie wiecie nic o boskiej dobroci, wrogości, zemście, miłości. Widzicie jednego boga i nazywacie go bogiem dobrym, kochającym i sprawiedliwym. A co jeśli są od niego bogowie lepsi a on sam jest tylko cieniem, reprezentującym „gorszy” element boskości?
Niechaj i ja się stanę tym, który powie, że Ziemia jest okrągła. Niechaj stanę się tym, który mówi wam wprost, że bóg którego tak ukochaliście nie kocha was wcale...
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Słowa te co wam mówią? Miłujcie bliźnich, bowiem sami grzeszycie...? A może jest to swoiste oddzieranie ziarn od plew. Nazwano was barankami bożymi. Nazwano was stadem, które jest na łasce swojego pasterza. Jesteście grupą o umyśle społecznym. Myślicie masowo. Nie myślicie samodzielnie. Jeśli bóg stwierdził, że ludzie są głupi? Na tyle głupi, żeby żyć tylko w masie? Sprytnie nałożył na świat przykazania i inne nakazy. Czym jest dekalog? Wyznacza on granicę za którą nie możecie przejść? Dlaczego to robi? Żeby uchronić was przed śmiercią i zatraceniem – powiecie. A ja mówię, że jest to swoisty test. Macie wolną wolę, macie intuicję. Macie instynkt. Co jeśli wasz bóg widzi w was bandę której nie należy się nic poza karą za bezmyślność i bezsens istnienia. Co jeśli zmyślnie uknuł plan który pozwoli zdefiniować tych, którzy myślą samodzielnie od tej całej masy. Powiadam wam, boskie nakazy są granicą gdzie dopiero po jej przekroczeniu poznacie kim lub czym jest bóg i cała jego boskość.
Niczym przy dotknięciu czarodziejskiej różdżki umysł samodzielny dostrzega, że świat nie jest kochany. Jest jedynie czymś w rękach istoty na tyle boskiej i jednocześnie nie-doskonałej – że ma ona hecę i uciechę z patrzenia na nasze cierpienia. Sprowadza kataklizmy nakazując cierpienia. Pochwala tylko tych, którzy wyrwali się spod tego jarzma. Którzy mieli na tyle zdrowego rozsądku, że przejrzeli go. I to właśnie Ci na tym świecie poznają co to jest prawdziwe szczęście. Tylko Ci z was - owiec staną się istotami samodzielnymi pozbawionymi masowej świadomości która z was robiła męczenników, którzy oddawali hołd przebrzydłemu bóstwu kłamstwa i cierpienia.
Kim jest Szatan? Upadłym aniołem, demonem, władcą piekieł, diabłem. Szatan znaczy tyle co „oskarżyciel”. Tyle co „przeciwnik”. Jeśli Szatan sprzeciwił się temu bogu, bo w jego oczach ludzie byli tylko zabawkami w rękach stwórcy? Szatan sprzeciwił się kochającemu wszystkich bogu. Szatan nie zaakceptował nałożonych na ludzi przykazań i nakazów. Szatan został strącony dlatego, że przeciwstawił się bogu gdy ten chciał z nas ludzi – istot wolnych zrobić bezmózgie stado ograniczane z każdej strony? Szatan powiedział „nie” gdy bóg rozkazał wytępić jednostki mogące same o sobie definiować. Jak w myśl satanizmu Szatan stał się zamiennikiem słów i myśli takich jak „wolność” czy „niezależność”. A czy to nie znaczy tyle co „szczęście”? Tylko ktoś okrutny mógłby ukarać anioła czy inną istotę tak wysoko w hierarchii. I nie ważne z jakiego powodu.
Wasz bóg nazywa „złem” coś co jest naturalne. Wasz bóg każe wyzbyć wam się samych siebie. Każe zrezygnować z instynktu. Każe się ograniczać. Zabrania być szczęśliwymi. Co to za bóg? Tylko taki któremu nie zależy na wiernych. Który świadomie ich ogranicza w każdej sferze, który zabiera im radość i wolność ofiarując w zamian co, „miłość”? Ofiaruje on tylko cierpienie i jakże złudny obraz tego, że możecie być szczęśliwi. Robi z was ludzi „dobrych” gdzie dobrem nazywa uległość i totalne poddaństwo. Gdzie piętnuje się tego, który pierwszy krzyknie, że król jest nagi... Ile jeszcze lat minie, nim świat przejrzy na oczy i sam zadecyduje o własnym życiu? Powiecie - Ale ja jestem szczęśliwy! - Cóż... Zobaczymy.
Skoro możesz być wolnym i samodzielnym licząc się jedynie z faktem, że Twoje czyny dotyczą tylko Ciebie i są jak najbardziej właściwe pod warunkiem, że nie czynisz nikomu krzywdy – czemu masz żyć według słów kogoś, kogo nawet nie widziałeś? W kogo możesz tylko wierzyć i mieć nadzieję, że istnieje? Kto jeśli nie Ty sam możesz zmieniać swoje życie?
A poświęcenie syna? Osobiście uważam, że synobójstwo jest raczej niewłaściwe. Dla mnie jest to coś, co nie powinno nastąpić. Ale przecież bóg poświęcił syna, dla innych ludzi? Ale poświęcił - wybierze mniejsze zło? Przecież w tej wierze nie ma pojęcia "mniejsze zło". Zło to zło. A Jezus nie chciał umierać... "Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił". Wiedzieć, że się umrze nie znaczy, że się tego pragnie. Trudno kochać i ufać komuś kto własne dzieci morduje... Tym bardziej, jeśli owe dziecko jest tylko człowiekiem. To od boga było zależne odkupienie i zbawienie, nie od poświęcenia jego ludzkiego dziedzica.
Skoro powinna spotkać mnie kara za te słowa i myśli, czemu jestem istotą szczęśliwą której w życiu wiedzie się coraz lepiej? Czemu jest we mnie więcej życia i miłości jak wtedy, kiedyś przyszło mi ślepo podążać za waszym obrazkiem, który podrzucił wam prawdziwy bóg.
Nikt nie pokocha tyrana. Ale czy wy nie jesteście ofiarami syndromu sztokholmskiego? Tak długo pod jego jarzmem, że wystarczyło, że ubrał maskę, abyście jemu bezgranicznie zaufali. Ślepo działacie jako prawdziwa siła tego świata. Jako prawdziwe zło panujące i trawiące Ziemię jako najgorszy z możliwych nowotworów. Jesteście nie owcami a wilkami. Bezmyślną armią służącą tylko temu, żeby zniszczyć ten świat. Kto atakuje najczęściej? Ten z imieniem boga na ustach. Krucjaty, chrystianizacje. To jest boża miłość? To są działa militarne mające na celu zabicie was i wszystkich wkoło. Bóg siedzi i śmieje się z głupoty i hipokryzji. Tak bardzo kochacie świat i bliźnich, że zabijecie wszystko i wszystkich którzy powiedzą, że jest inaczej. Błędne koło. Im bardziej kochacie boga tym mocniejsze i bardziej bezwzględne są wasze ciosy.
Jeśli owieczko boża usłyszysz, że ktoś mówi coś sprzecznego z Twoim bogiem. Co robisz? Atakujesz. Kochający bóg spuszcza swoje wilki ze smyczy i każe rozerwać na części tego, kto przejrzał na oczy. Czy tak nie postępują tyrani? Będziecie go kochać, to oczywiste. Bo nie znacie nikogo innego kogo moglibyście obdarzyć taką „miłością” a raczej komu mielibyście oddać swoje życia. Przecież bóg wyprał wszystkim mózg, zdusił w was wiarę w siebie samego. Tłami w zarodku wszystkie próby i myśli mające na celu zrodzenie w was idei prawdy faktycznej – czyli miłości przede wszystkim do siebie samego. Bóg zabrał wam wolność której celem jest szczęście. Narzucił na was prawa i zasady zabierające całe szczęście. Ogłupiające do tego stopnia, że jak grupa tworzycie chorą społeczność która tak bardzo wszystkich kocha, że do życia potrzebuje niczego innego jak krwi.
Skoro bóg jest tak potężny i tak mu zależy na życiu – czemu sprowadza kataklizmy a tych z was którzy żyją wedle jego zasad nie uszczęśliwia? Czemu mówi się, że apokalipsa się zaczęła? Czemu ma nastać koniec ludzkości skoro jesteśmy tak bardzo kochani przez niego? Bo to test? Odpowiedz sobie sam. Skoro nie jesteś w stanie zrobić czegoś dla samego siebie – musisz wierzyć w niego. Skoro tak bardzo jesteś słaby, że nie wierzysz w to, że możesz sam siebie ocalić zaczynasz się modlić. Modlitwa jest niczym innym jak słabością. Wierzysz bowiem, masz nadzieję. Tylko to. Modlitwa jest synonimem wątpliwości. Wahasz się, gdybasz, prosisz zamiast samemu zadecydować i zacząć działać. Wciskasz swoje życie, swój los, swoją jedyną ziemską szansę w ręce kogo? Czego? Powierzasz swoje życie komuś, kto sprowadza na Ciebie cierpienie? Jeśli nie jesteś więc masochistą przestań natychmiast!
Skoro bóg tak bardzo kocha wszystkich, nawet „grzeszników” czemu więc ludzie idący pod sztandarem boskim tak wszystkich atakują? Tak bardzo domagają się krwi tych których rzekomo kochają? Czemu zaraz pod tym artykułem pojawią się słowa pełne jadu i nienawiści do mojej osoby tylko dlatego, że nie zgadzam się z tym jak żyjecie i w co wierzycie? Czemu nie pominiecie tego. Czemu nie odejdziecie nie pozostawiając nic? Skoro bóg tak was kocha módlcie się o moje nawrócenie, a ataki zostawcie bogu. Niech rzuci we mnie piorunem czy magiczną siłą wepchnie pod najbliższy samochód. To zaraz w Waszej strony pójdzie atak i agresja, kiedy tylko ja powiem na głos co myślę. Zechcecie mnie wytępić, zgnieść jak tłustego czerwia. Wy wyszczerzycie na mnie kły kiedy ja wam pozwalam żyć jak żyjecie, nie walczę z wami, nie chcę bowiem sprowadzać na nikogo cierpienia.
Skoro bóg jest taki silny – nie musicie za niego walczyć. Ataki zostawcie jemu. Macie żyć w pokoju. Tak nie jest? Znam pismo święte na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jak powinniście żyć, a jak nie żyjecie na pewno. Jak możecie mówić, że ktoś lub coś rani wasze uczucia religijne? Jeśli taki heretyk (jak ja?), taki jeden, nikły ktoś jest w stanie urazić Twoje uczucia religijne – jak słaby jesteś? Jak słaba jest wasza wiara, że jestem w stanie was urazić? Wiara wasza powinna być jak wielki bastion, gdzie ataki heretyków powinny rozbijać się o grube mury tak jak fale na falochronach. Powinny nawet was nie wybudzić. Wy tymczasem ogłaszacie pełną mobilizację i ruszacie z impetem przywdziani w zbroje i karabiny zniszczyć mnie. Boicie się. Nie kochacie. Jesteście wilkami, ślepymi wilkami które przywdziewają owcze skóry.
Tylu bogów na świecie. Dlaczego? Przedstawię obraz który widzę ja. Ci wszyscy bogowie to tylko słowa. Bogowie o których wam wiadomo to coś na wzór „Wieży Babel”... Niby tacy sami, a wszyscy jednak inni. A wojny na tle religijnym! Ah cóż za wspaniałość. Tak wszystkich kocham, że ich pozabijam! I drugi powie to samo. I trzeci też. A prawdziwa siła siedzi nad głowami i śmieje się cichaczem z tej żałosności i hipokryzji albo ręce załamuje. Ale skoro bóg włada tym światem, to bezsilny nie jest więc... Zostaje opcja, że ma ubaw z waszej głupoty. Ba, niesamowitą radość z tego, że obserwuje nic nie znaczące mrówki które pożerają się wzajemnie będąc tak naprawdę tymi samymi istotami. Czemu nie ma jednej kultury, jednej religii? Jednego boga? Bo byłoby nudno, i dla nas i dla bożego obserwatora. Wrzuci więc w watahę wygłodniałych wilków jeden kawał mięsa i z radością patrzy jak wszyscy o niego walczą. Wszak tyle tysięcy lat tutaj siedzi... Musi mieć rozrywki. Nieprawdaż?
Jest to kilka teorii które się wzajemnie przeplatają. Każda jednak jest zupełnie inna od tej którą widzicie, przez którą widzicie świat. Jest wiele nieścisłości w tym w co wierzycie. Jak w to wierzycie. Nie każcie mi więc wysłuchiwać, że jest właśnie tak jak nie jest. Pokazuję wam rzeczy i podpieram je czymś innym jak wiarą. Czymś namacalnym i doświadczalnym. Na swoją obronę macie tylko „wiarę” i interpretację pisma świętego, które uwierzcie mi – mogę również zinterpretować dokładnie do swoich potrzeb.
Jeśli jednak pomimo tego wierzycie w to, że bóg jest dobry i kochający a żyć tak musicie bo to nie jego kaprys i zabawa tylko wasze przeznaczenie... Gratuluję wytrwałości i uporu. Szczerze. Nie pragnę bowiem was zmieniać, jedynie przedstawić to co widzą moje oczy. Mówię tylko dlatego, że pragnę podzielić się tym co jest według mnie słuszne. By nigdy nie zarzucono mi, że milczę gdy dano mi wolność słowa do głoszenia swoich opinii. Nie jest to atak, ani bunt czy też kpina. Są to tylko moje słowa i mój umysł, którego rozumieć nie musicie. Spełniam swój obowiązek człowieka wolnego.
Teraz, wy, wierne owieczki boże powinnyście przełknąć ślinę i odejść, ewentualnie przytulić mnie do serca i powiedzieć, że bóg i tak mnie kocha, a wy cierpicie jak bardzo moja dusza zbłądziła. Niestety zapewne (ku jednak mojej uciesze, bo potwierdzicie moja teorię) nastąpi atak, wszak obrażam rzekomo wasze uczucia religijne tak rzekomo wielkie, że jednak udało mi się naruszyć nie tyle fundamenty co mury wiary. Prawda? Każdy atak w moją stronę wymierzony z imienia boga pokaże, jak bardzo mam rację. Wilki - nie opanujecie się. Zechcecie mnie zmiażdżyć. Bo bóg tak bardzo nas wszystkich kocha.
Tekst znajdujący się poniżej jest wyłącznie uzewnętrznieniem i spisaniem własnych myśli. Jeśli czujesz, że tekst mógłby Cię urazić proszę, abyś stąd odszedł. Nikogo nie zmuszam do czytania a tym bardziej podążania za tym.
Myślę, że załoga tego miejsca zna mnie już wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie jestem jakimś szalonym sekciarzem. Bo nie jestem. I tak też proszę nie odbierać tego tekstu.
Bóg – biblijny bóg, czyli kreator i istota która ukochała was i ten świat na tyle mocno, że daje życie i pozwala trwać. Czy taka jest prawda? Tak być powinno, skoro bóg wszystkich umiłował do tego stopnia, że poświęcił swojego syna (!). Coś w tym musi być. Ale czy jest to dokładnie takie jak na to patrzmy, a co by było, gdyby się okazało, że to wszystko jest zgrabną mistyfikacją i kochany bóg nie jest wcale taki doskonały, idealny, wszechpotężny czy nawet kochający? Jesteście stworzeni przez boga, podobno. A bóg ten chce aby wasze życie miało znaczenie. Abyście je przeżyli wedle jego zasad. Bóg dał wam wolną wolę, bez niej wasze życie nie miałoby sensu. To, że macie wolną wolę jednak sprowadza na was ogrom cierpienia. Czy bóg więc chce żebyście cierpieli? Czy to samo w sobie nie jest zaprzeczeniem tego, że bóg was kocha i ceni ponad wszystko inne?
Nawet jeśli wierzycie, że tak musi być powiedźcie – czym więc zajmuje się bóg? Tylko tymi wielkimi rzeczami? Boskie ataki, huragany, trzęsienia ziemi, przypadkowe uśmiercenie milionów zupełnie niewinnych ludzi? To jest ta boża miłość? To jest to dla czego żyjecie? Pełni ślepego szczęścia, idący przez życie z bogiem w sercu nagle umrzecie. Bo taka była jego wola? Jego wolą było odebranie wam życia, sprowadzenie cierpienia, zabranie tego co podobno jest od niego darem? Kto daje i zabiera ten się... Nieprawdaż?
W Średniowieczu uważano, że Ziemia jest płaska. Kiedy wszyscy wyznawali tę teorię, stwierdzenie prawdy, czyli, że Ziemia jest jednak okrągła wzbudziło sprzeciw, a prawdziwą prawdę nazwano herezją. A co jeśli w kwestiach wiary świat jest na etapie Średniowiecza? Wierzycie, że bóg jest dobry. A jeśli kiedyś okaże się, że jednak nie jest istotą dobrą? Jak możecie mówić, że bóg jest dobry skoro innych bogów nie znacie, nie wiecie nic o boskiej dobroci, wrogości, zemście, miłości. Widzicie jednego boga i nazywacie go bogiem dobrym, kochającym i sprawiedliwym. A co jeśli są od niego bogowie lepsi a on sam jest tylko cieniem, reprezentującym „gorszy” element boskości?
Niechaj i ja się stanę tym, który powie, że Ziemia jest okrągła. Niechaj stanę się tym, który mówi wam wprost, że bóg którego tak ukochaliście nie kocha was wcale...
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Słowa te co wam mówią? Miłujcie bliźnich, bowiem sami grzeszycie...? A może jest to swoiste oddzieranie ziarn od plew. Nazwano was barankami bożymi. Nazwano was stadem, które jest na łasce swojego pasterza. Jesteście grupą o umyśle społecznym. Myślicie masowo. Nie myślicie samodzielnie. Jeśli bóg stwierdził, że ludzie są głupi? Na tyle głupi, żeby żyć tylko w masie? Sprytnie nałożył na świat przykazania i inne nakazy. Czym jest dekalog? Wyznacza on granicę za którą nie możecie przejść? Dlaczego to robi? Żeby uchronić was przed śmiercią i zatraceniem – powiecie. A ja mówię, że jest to swoisty test. Macie wolną wolę, macie intuicję. Macie instynkt. Co jeśli wasz bóg widzi w was bandę której nie należy się nic poza karą za bezmyślność i bezsens istnienia. Co jeśli zmyślnie uknuł plan który pozwoli zdefiniować tych, którzy myślą samodzielnie od tej całej masy. Powiadam wam, boskie nakazy są granicą gdzie dopiero po jej przekroczeniu poznacie kim lub czym jest bóg i cała jego boskość.
Niczym przy dotknięciu czarodziejskiej różdżki umysł samodzielny dostrzega, że świat nie jest kochany. Jest jedynie czymś w rękach istoty na tyle boskiej i jednocześnie nie-doskonałej – że ma ona hecę i uciechę z patrzenia na nasze cierpienia. Sprowadza kataklizmy nakazując cierpienia. Pochwala tylko tych, którzy wyrwali się spod tego jarzma. Którzy mieli na tyle zdrowego rozsądku, że przejrzeli go. I to właśnie Ci na tym świecie poznają co to jest prawdziwe szczęście. Tylko Ci z was - owiec staną się istotami samodzielnymi pozbawionymi masowej świadomości która z was robiła męczenników, którzy oddawali hołd przebrzydłemu bóstwu kłamstwa i cierpienia.
Kim jest Szatan? Upadłym aniołem, demonem, władcą piekieł, diabłem. Szatan znaczy tyle co „oskarżyciel”. Tyle co „przeciwnik”. Jeśli Szatan sprzeciwił się temu bogu, bo w jego oczach ludzie byli tylko zabawkami w rękach stwórcy? Szatan sprzeciwił się kochającemu wszystkich bogu. Szatan nie zaakceptował nałożonych na ludzi przykazań i nakazów. Szatan został strącony dlatego, że przeciwstawił się bogu gdy ten chciał z nas ludzi – istot wolnych zrobić bezmózgie stado ograniczane z każdej strony? Szatan powiedział „nie” gdy bóg rozkazał wytępić jednostki mogące same o sobie definiować. Jak w myśl satanizmu Szatan stał się zamiennikiem słów i myśli takich jak „wolność” czy „niezależność”. A czy to nie znaczy tyle co „szczęście”? Tylko ktoś okrutny mógłby ukarać anioła czy inną istotę tak wysoko w hierarchii. I nie ważne z jakiego powodu.
Wasz bóg nazywa „złem” coś co jest naturalne. Wasz bóg każe wyzbyć wam się samych siebie. Każe zrezygnować z instynktu. Każe się ograniczać. Zabrania być szczęśliwymi. Co to za bóg? Tylko taki któremu nie zależy na wiernych. Który świadomie ich ogranicza w każdej sferze, który zabiera im radość i wolność ofiarując w zamian co, „miłość”? Ofiaruje on tylko cierpienie i jakże złudny obraz tego, że możecie być szczęśliwi. Robi z was ludzi „dobrych” gdzie dobrem nazywa uległość i totalne poddaństwo. Gdzie piętnuje się tego, który pierwszy krzyknie, że król jest nagi... Ile jeszcze lat minie, nim świat przejrzy na oczy i sam zadecyduje o własnym życiu? Powiecie - Ale ja jestem szczęśliwy! - Cóż... Zobaczymy.
Skoro możesz być wolnym i samodzielnym licząc się jedynie z faktem, że Twoje czyny dotyczą tylko Ciebie i są jak najbardziej właściwe pod warunkiem, że nie czynisz nikomu krzywdy – czemu masz żyć według słów kogoś, kogo nawet nie widziałeś? W kogo możesz tylko wierzyć i mieć nadzieję, że istnieje? Kto jeśli nie Ty sam możesz zmieniać swoje życie?
A poświęcenie syna? Osobiście uważam, że synobójstwo jest raczej niewłaściwe. Dla mnie jest to coś, co nie powinno nastąpić. Ale przecież bóg poświęcił syna, dla innych ludzi? Ale poświęcił - wybierze mniejsze zło? Przecież w tej wierze nie ma pojęcia "mniejsze zło". Zło to zło. A Jezus nie chciał umierać... "Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił". Wiedzieć, że się umrze nie znaczy, że się tego pragnie. Trudno kochać i ufać komuś kto własne dzieci morduje... Tym bardziej, jeśli owe dziecko jest tylko człowiekiem. To od boga było zależne odkupienie i zbawienie, nie od poświęcenia jego ludzkiego dziedzica.
Skoro powinna spotkać mnie kara za te słowa i myśli, czemu jestem istotą szczęśliwą której w życiu wiedzie się coraz lepiej? Czemu jest we mnie więcej życia i miłości jak wtedy, kiedyś przyszło mi ślepo podążać za waszym obrazkiem, który podrzucił wam prawdziwy bóg.
Nikt nie pokocha tyrana. Ale czy wy nie jesteście ofiarami syndromu sztokholmskiego? Tak długo pod jego jarzmem, że wystarczyło, że ubrał maskę, abyście jemu bezgranicznie zaufali. Ślepo działacie jako prawdziwa siła tego świata. Jako prawdziwe zło panujące i trawiące Ziemię jako najgorszy z możliwych nowotworów. Jesteście nie owcami a wilkami. Bezmyślną armią służącą tylko temu, żeby zniszczyć ten świat. Kto atakuje najczęściej? Ten z imieniem boga na ustach. Krucjaty, chrystianizacje. To jest boża miłość? To są działa militarne mające na celu zabicie was i wszystkich wkoło. Bóg siedzi i śmieje się z głupoty i hipokryzji. Tak bardzo kochacie świat i bliźnich, że zabijecie wszystko i wszystkich którzy powiedzą, że jest inaczej. Błędne koło. Im bardziej kochacie boga tym mocniejsze i bardziej bezwzględne są wasze ciosy.
Jeśli owieczko boża usłyszysz, że ktoś mówi coś sprzecznego z Twoim bogiem. Co robisz? Atakujesz. Kochający bóg spuszcza swoje wilki ze smyczy i każe rozerwać na części tego, kto przejrzał na oczy. Czy tak nie postępują tyrani? Będziecie go kochać, to oczywiste. Bo nie znacie nikogo innego kogo moglibyście obdarzyć taką „miłością” a raczej komu mielibyście oddać swoje życia. Przecież bóg wyprał wszystkim mózg, zdusił w was wiarę w siebie samego. Tłami w zarodku wszystkie próby i myśli mające na celu zrodzenie w was idei prawdy faktycznej – czyli miłości przede wszystkim do siebie samego. Bóg zabrał wam wolność której celem jest szczęście. Narzucił na was prawa i zasady zabierające całe szczęście. Ogłupiające do tego stopnia, że jak grupa tworzycie chorą społeczność która tak bardzo wszystkich kocha, że do życia potrzebuje niczego innego jak krwi.
Skoro bóg jest tak potężny i tak mu zależy na życiu – czemu sprowadza kataklizmy a tych z was którzy żyją wedle jego zasad nie uszczęśliwia? Czemu mówi się, że apokalipsa się zaczęła? Czemu ma nastać koniec ludzkości skoro jesteśmy tak bardzo kochani przez niego? Bo to test? Odpowiedz sobie sam. Skoro nie jesteś w stanie zrobić czegoś dla samego siebie – musisz wierzyć w niego. Skoro tak bardzo jesteś słaby, że nie wierzysz w to, że możesz sam siebie ocalić zaczynasz się modlić. Modlitwa jest niczym innym jak słabością. Wierzysz bowiem, masz nadzieję. Tylko to. Modlitwa jest synonimem wątpliwości. Wahasz się, gdybasz, prosisz zamiast samemu zadecydować i zacząć działać. Wciskasz swoje życie, swój los, swoją jedyną ziemską szansę w ręce kogo? Czego? Powierzasz swoje życie komuś, kto sprowadza na Ciebie cierpienie? Jeśli nie jesteś więc masochistą przestań natychmiast!
Skoro bóg tak bardzo kocha wszystkich, nawet „grzeszników” czemu więc ludzie idący pod sztandarem boskim tak wszystkich atakują? Tak bardzo domagają się krwi tych których rzekomo kochają? Czemu zaraz pod tym artykułem pojawią się słowa pełne jadu i nienawiści do mojej osoby tylko dlatego, że nie zgadzam się z tym jak żyjecie i w co wierzycie? Czemu nie pominiecie tego. Czemu nie odejdziecie nie pozostawiając nic? Skoro bóg tak was kocha módlcie się o moje nawrócenie, a ataki zostawcie bogu. Niech rzuci we mnie piorunem czy magiczną siłą wepchnie pod najbliższy samochód. To zaraz w Waszej strony pójdzie atak i agresja, kiedy tylko ja powiem na głos co myślę. Zechcecie mnie wytępić, zgnieść jak tłustego czerwia. Wy wyszczerzycie na mnie kły kiedy ja wam pozwalam żyć jak żyjecie, nie walczę z wami, nie chcę bowiem sprowadzać na nikogo cierpienia.
Skoro bóg jest taki silny – nie musicie za niego walczyć. Ataki zostawcie jemu. Macie żyć w pokoju. Tak nie jest? Znam pismo święte na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jak powinniście żyć, a jak nie żyjecie na pewno. Jak możecie mówić, że ktoś lub coś rani wasze uczucia religijne? Jeśli taki heretyk (jak ja?), taki jeden, nikły ktoś jest w stanie urazić Twoje uczucia religijne – jak słaby jesteś? Jak słaba jest wasza wiara, że jestem w stanie was urazić? Wiara wasza powinna być jak wielki bastion, gdzie ataki heretyków powinny rozbijać się o grube mury tak jak fale na falochronach. Powinny nawet was nie wybudzić. Wy tymczasem ogłaszacie pełną mobilizację i ruszacie z impetem przywdziani w zbroje i karabiny zniszczyć mnie. Boicie się. Nie kochacie. Jesteście wilkami, ślepymi wilkami które przywdziewają owcze skóry.
Tylu bogów na świecie. Dlaczego? Przedstawię obraz który widzę ja. Ci wszyscy bogowie to tylko słowa. Bogowie o których wam wiadomo to coś na wzór „Wieży Babel”... Niby tacy sami, a wszyscy jednak inni. A wojny na tle religijnym! Ah cóż za wspaniałość. Tak wszystkich kocham, że ich pozabijam! I drugi powie to samo. I trzeci też. A prawdziwa siła siedzi nad głowami i śmieje się cichaczem z tej żałosności i hipokryzji albo ręce załamuje. Ale skoro bóg włada tym światem, to bezsilny nie jest więc... Zostaje opcja, że ma ubaw z waszej głupoty. Ba, niesamowitą radość z tego, że obserwuje nic nie znaczące mrówki które pożerają się wzajemnie będąc tak naprawdę tymi samymi istotami. Czemu nie ma jednej kultury, jednej religii? Jednego boga? Bo byłoby nudno, i dla nas i dla bożego obserwatora. Wrzuci więc w watahę wygłodniałych wilków jeden kawał mięsa i z radością patrzy jak wszyscy o niego walczą. Wszak tyle tysięcy lat tutaj siedzi... Musi mieć rozrywki. Nieprawdaż?
Jest to kilka teorii które się wzajemnie przeplatają. Każda jednak jest zupełnie inna od tej którą widzicie, przez którą widzicie świat. Jest wiele nieścisłości w tym w co wierzycie. Jak w to wierzycie. Nie każcie mi więc wysłuchiwać, że jest właśnie tak jak nie jest. Pokazuję wam rzeczy i podpieram je czymś innym jak wiarą. Czymś namacalnym i doświadczalnym. Na swoją obronę macie tylko „wiarę” i interpretację pisma świętego, które uwierzcie mi – mogę również zinterpretować dokładnie do swoich potrzeb.
Jeśli jednak pomimo tego wierzycie w to, że bóg jest dobry i kochający a żyć tak musicie bo to nie jego kaprys i zabawa tylko wasze przeznaczenie... Gratuluję wytrwałości i uporu. Szczerze. Nie pragnę bowiem was zmieniać, jedynie przedstawić to co widzą moje oczy. Mówię tylko dlatego, że pragnę podzielić się tym co jest według mnie słuszne. By nigdy nie zarzucono mi, że milczę gdy dano mi wolność słowa do głoszenia swoich opinii. Nie jest to atak, ani bunt czy też kpina. Są to tylko moje słowa i mój umysł, którego rozumieć nie musicie. Spełniam swój obowiązek człowieka wolnego.
Teraz, wy, wierne owieczki boże powinnyście przełknąć ślinę i odejść, ewentualnie przytulić mnie do serca i powiedzieć, że bóg i tak mnie kocha, a wy cierpicie jak bardzo moja dusza zbłądziła. Niestety zapewne (ku jednak mojej uciesze, bo potwierdzicie moja teorię) nastąpi atak, wszak obrażam rzekomo wasze uczucia religijne tak rzekomo wielkie, że jednak udało mi się naruszyć nie tyle fundamenty co mury wiary. Prawda? Każdy atak w moją stronę wymierzony z imienia boga pokaże, jak bardzo mam rację. Wilki - nie opanujecie się. Zechcecie mnie zmiażdżyć. Bo bóg tak bardzo nas wszystkich kocha.
Gron
-kwiecień 2012
-kwiecień 2012